Gray i Lucy :3

Gray i Lucy :3
Słodcy :3

wtorek, 10 czerwca 2014

5# Prawdziwe skutki
Lucy
Razem z Gray'em postanowiliśmy zalokować się u mnie. Będzie mi się lepiej "pracowało" we własnym domu. Poza tym są dwa miejsca do spania, a u niego tylko jedno. Długo się z nim sprzeczałam, żeby położył się nie na kanapę tylko na łóżko. Przecież powinien wypocząć jak najlepiej, wtedy szybciej wyzdrowieje. Dopiero gdy postraszyłam go Elfman'em uległ. Chyba mam mały szantażyk <diaboliczny śmiech>. Zrobiłam mu herbaty. Zaniosłam ją i usiadłam obok niego na fotelu.
-Rany, ale będę mieć z tobą roboty.-stwierdziłam.
-Mówi się trudno.
-Łatwo powiedzieć.
Nastała długa niezręczna cisza. On tylko co chwila popijał gorącą herbatę. Wzięłam do ręki receptą, którą wypisał mu lekarz.
-Doktor cię nie szczędził. Ma zamiar nafaszerować cię całą kupą leków. Już się boję ile będzie to kosztować.
-To chyba oczywiste, że zapłacisz z moich pieniędzy.
-A no tak!-na moją twarz wpełz szatański uśmiech.
-Jesteś przerażająca!
-Dziękuję!
-Nie wiem czy potraktowałaś to jako obelgę czy komplement.
-Już wiem o co chodzi dziewczynom, na temat "Chłopacy są mało domyślni".
-Ha ha.-powiedział ironicznie.
Po chwili znów się odezwałam.
-Gray...
-Hmm?
-Skąd wiedziałeś, że ja kłamałam?
-...Miałaś to wypisane na twarzy.
-Tak źle kłamię?
-Nie myślę, że po prostu ja potrafię dobrze odczytywać.
-I nikomu o tym nie powiedziałeś?
-No przecież obiecałem ci że nikomu nie powiem.
-Dziękuję.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. W pierwszej chwili myślałam że to Natsu, ale gdy je otworzyłam na progu stał wysoki, umięśniony chłopak o białych włosach.
-Podobno mogę tu znaleźć Gray'a.-powiedział.
Patrzyłam na niego przez chwilę. Ni cholery, nie mogłam go skojarzyć z kimś z gildii. Ale skoro szuka Gray'a to on go pewnie zna.
-Gray! Jakiś facet z białymi włosami do ciebie!-krzyknęłam do pokoju obok.
-Niebieskie ciuchy?-spytał.
-No.
-Nie wpuszczaj go to porywacz, gwałciciel i morderca w jednym!
-Co?!
Nie zdążyłam nic zrobić, a tajemniczy gość wślizgnął się do środka i kierując za głosem czarnowłosego doszedł do sypialni.
-O stary! Jesteś chory?!-nie ukrywał zdumienia, ale po chwili zaczął się śmiać.
-Co ten jełop tu robi.-oburzył się mag lodu.
-Tak jakoś...-zaczęłam się tłumaczyć.-A tak w ogóle kim on jest?-odwróciłam kota ogonem.
-Menda, żmija, imbecyl, debil, jego jedynym plusem jest to,że odciąga uwagę Juvii.
-Po ludzku...-naciągałam
-Lyon Vastia.
-Skoro już wie kim jestem, to ja chcę wiedzieć co ty złapałeś geniuszu!-nadal drwił sobie Lyon
Gray zaczął się namyślać po czym spojrzał na mnie. Zareagowałam facepalm'em.
-Debil za debilem debila pogania! Jak można nie pamiętać na co się jest chorym?-westchnęłam- Grypa fiore.
Lyon zrobił na początku dziwną minę Potem zastanawiał się chwilę.
-Ale on już miał grypę fiore.
Nie miałam już pojęcia co się dzieje.
-Jesteś pewny?-spytałam.
-Pewnie, nigdy nie zapomnę jak latałem do lekarza i z powrotem, bo ten łykał leki ja narkoman, albo jak trzebało cały czas myć miskę, bo ktoś bez minuty nie mógł wytrzymać bez haftowania.
-Bez szczegółów-uprzedziłam- To co mu jest?
-Skąd mam wiedzieć.
Zaczęłam intensywnie myśleć ale nie mogłam skojarzyć innej choroby z takimi objawami.
-Gray zbieraj się.-rzuciłam wychodząc z pokoju.
-Gdzie zaś idziemy?
-Jak to gdzie? Do lekarza. Dalsze podawanie nie potrzebnych leków może ci zaszkodzić.
-Proszę jak się o ciebie dziewczyna troszczy.-śmiał się Lyon.
Zaraz mnie szlag trafi, z nimi obojga.
-Gray-powiedziałam to takim tonem jakbym dawała mu znak, bo było to prawda.
Ten się bardzo ucieszył. Otworzył okno i nic spodziewający się "imbecyl" wyleciał przez nie. Jednego mniej. Niestety drugiego nie mogę wywalić. Po chwili byliśmy gotowi.
-Dobrze się czujesz, mozemy iść?-upewniałam się.
-Tak-zapewniał.
Kolejka u lekarza nie była duża. Przedstawiliśmy doktorowi całą historię. Zlecił badanie krwi. Znowu. Tym razem w poczekalni długo siedzieliśmy. W końcu lekarz nas zawołał.
-To nie była żadna grypa.-zaczął- Ktoś cie otruł.-mówiąc to spojrzał na Gray'a
-Otruł?! Ale jak? - nie wierzyłam.
-Wiem tylko tyle, że dzięki działaniom lekarzy żyjesz oraz trucizna została usunięta z organizmu.
Przynajmniej tyle. W drodze do "domu" Gray nie odezwał się ani razu. Nad czymś intensywnie myślał.
-*-
Gomen, gomen, gomen.
Wiem strasznie długo nie wchodziłam tutaj.
Błagam o wasze wybaczenie
za długą nie obecność
oraz krótki rozdział.

2 komentarze: